Co mi się podoba w Kanadzie – Plusy

Zdjęcie tytułowe posta. Latarnia oraz napis Plusy Kanady
Parę dni temu pyknęły 3 miesiące jak tutaj jestem. Nie do końca się jeszcze ogarnęłam, ale ja to ja, nie może pójść gładko 🙂 . Pomimo, że nie idzie mi tu jak po maśle, to jest parę rzeczy, które mi się tutaj podobają. Poniżej przedstawiam plusy Kanady wg. mnie. Będzie dużo o ludziach, bo to oni w dużej mierze tworzą obraz tego kraju (no i oczywiście ładne widoczki). 🙂

 

Zabudowa miasta

Najbardziej podobają mi się tutaj typowe amerykańskie, kolorowe domki ze sklejki, czy tam innego surowca (takie jak na zdjęciu poniżej). Są na maksa urokliwe i o wiele ładniej prezentują się niż te nasze polskie klocki (sama mieszkałam w domku klockowym, więc mogę się czepiać 😛 ). Centra też są fajne – wyższe budownictwo, szklane wieżowce – przynajmniej wiesz, że jesteś w downtown.

Mili ludzie

Już o tym wspominałam kiedyś wcześniej, ale jest to aspekt naprawdę warty uwagi. Ludzie są po prostu uprzejmi. Nie mierzą Cię wzrokiem od góry do dołu na dzień dobry. Są przyjaźnie nastawieni. Jeżeli chodzi o takie powierzchowne kontakty, to to jest super. Trochę gorzej jest z tym jak chce się z nimi załatwić jakieś “interesy”, ale o tym będzie w poście o minusach. 🙂

Kolejna sprawa to starsi ludzie, którzy są uśmiechnięci, gadatliwi i nie narzekają w kółko na choroby i inne przeciwności losu. Mamy w naszym bloku urokliwą, ponad osiemdziesięcioletnią sąsiadkę, która bardzo nam pomaga. Miała fajne życie, ale jak to na stare lata, dużo rzeczy się zmienia. Jej mąż zachorował na demencję i przebywa w specjalistycznym ośrodku. Ona sama jest już prawie że niewidoma i ma poważne problemy z sercem i poruszaniem się. I w tym wszystkim NIGDY, nie słyszałam żeby ona narzekała na swoją sytuację. Co więcej nawet jak ją spytam, co tam u niej ze zdrowiem, to odpowiada krótko i nie chce się nad tym rozwodzić.

Fajne to jest, bo można nawiązać bardzo miłe relacje z ludźmi, z którymi dzielą nas dekady lat i czerpie się z tego przyjemność. Nie odczuwa się jakiś podziałów typu: “ja jestem starsza, doświadczona, a ty gówniarzu życia nie znasz”. Jak przyjdzie mi dożyć do starości, to chciałabym być staruszką z takim nastawieniem. 🙂

Komfort życia – stać cie na więcej

Jeżeli chodzi o wydatki i wszystkie kwestie pieniężne, to żyje się tutaj łatwiej niż w Polsce. U nas zarabiając najniższą krajową jest po prostu ciężko. Tutaj jesteś bez problemu w stanie się utrzymać i wcale nie trzeba ściubić każdego grosza. A przecież Vancouver, to jedno z najdroższych miast świata.

Stosunek cen do zarobków jest tutaj dość adekwatny. Dla przykładu: obecnie najniższa stawka godzinowa netto w British Columbia (każda prowincja ma inną) to około $11.20, w Polsce jest jakoś podobnie tylko, że w złotówkach. Gdyby traktować zarobki kanadyjskie i polskie, jak jeden do jednego, czyli bez przeliczania walutowego, to w Kanadzie za 11.20 jesteś w stanie kupić więcej rzeczy niż w Polsce.

Za przykład weźmy małe Caramel Macchiato ze Starbucks’a. W Polsce kosztuje ono około 15zł, tutaj około 5 dolarów. Łatwa matematyka, po godzinie pracy w PL nie jest mnie jeszcze stać na tę kawę, a w Kanadzie mogę sobie już kupić dwie. Cena benzyny to obecnie $1.35 (stan na 28/02/2019). Więc obliczcie sobie sami 😀 . Dla pocieszenia, ceny mieszkań są tutaj obłędne, więc duuuużo osób wynajmuje całe życie.

Zróżnicowanie fryzur

To jest już moja mocno indywidualna preferencja, ale bardzo mi się tutaj podoba, że mężczyźni mają różne fryzury. Wspominam o tym, bo w Polsce (coraz mniej, ale nadal) jest bardzo popularne, u młodych ludzi, golenie się na łyso. W wyniku czego duży procent społeczeństwa to dresik z głową bez włosów i czapką wpierdolką. Sorry jeżeli kogoś w tym momencie urażam, ale to mój blog, wiec mogę sobie pozwalać :D. W żadnym innym kraju nie widziałam tylu reprezentantów tej grupy społecznej co w Polsce. Niestety nigdy nie miałam jeszcze okazji odwiedzenia naszych wschodnich sąsiadów, gdzie wydaje mi się, że klimaty typu słowiański przykuc są równie często grane.

Dając spokój naszym męskim rodakom, wspomnę również, że w Kanadzie w niskim procencie, występuje inne nasze dobra narodowe, jakim są Panie solary. Innymi słowy, kobiety, których celem życiowym jest oddanie swej brązowej skóry na tapicerkę kanapy. Może się czepiam, może się nie znam, ale to jest naprawdę miła odmiana i cieszy mnie to, że mam na czym oko zawiesić, a nie że ześlizguje się z wypolerowanej glacy.

Ubierasz się jak chcesz

I nikt nie zwraca na Ciebie uwagi. Znaczy ja nadal zwracam, bo jestem nowa, ale inni już nie. Ludzie mają tutaj różne style, ale chyba przeważa moda piżamowo – dresowo – leginsowa. Czyli na luzie i bez spiny. Fajnie! A nawet jak wystroisz się jak stróż w Boże Ciało to i tak każdy ma to w nosie. Chociaż ja czasem odczuwam niepokój 😛 .

Mało biurokracji

Wiele rzeczy można załatwić tutaj jednego dnia, bo wszystko idzie szybko. Papierów, formularzy też tutaj nie ma za wiele. O pieczątkach, to można zupełnie zapomnieć. Jedyną pieczątkę jaką tutaj widziałam, to ta w moim paszporcie.

Niskie Rachunki za prąd

Ostatnio rachunek mieliśmy na 18 dolców za miesiąc. Co tu dużo mówić 😀

Dollar stores

Te sklepy to zdecydowane moje ulubione plusy Kanady. Są one naprawdę tanie i można nieźle przyoszczędzić. Przy okazji sprzedają często ciekawe rzeczy i asortyment się regularnie zmienia.

I inne…

Czyli plusy Kanady zbiorcze, niepotrzebujące osobnego nagłówka.

  • Dolary kanadyjskie (banknoty) bardzo fajnie się prezentują – ładny piniądz.
  • Widoczki / otoczenie – tyle już o tym pisałam, że już starczy.
  • Parki dla psów, gdzie czworonogi mogą się wyszaleć. Przy okazji można je sobie oglądać, co jest całkiem terapeutyczne 😀 .
  • Tani karmelowy popcorn.
  • Dużo mrożonych, gotowych dań 😀 .
  • Po ulicach łażą skunksy i szopy pracze (szopów jeszcze nie widziałam).
Park dla psiaków

A więc takie są moje plusy Kanady. Dla równowagi w przyrodzie niebawem napiszę, co mi się tutaj nie podoba.

Share