Dimmuborgir, to miejsce, gdzie podobno pewna olbrzymka konsumuje dzieci w Święta Bożego Narodzenia. Jeżeli denerwuje Cię Twój bąbelek, ten post może okazać się szczególnie przydatnym. 😉
Wszystkie Madki Polki proszę o spokój, toż to żarty niewinne są!
Po zakończeniu zwiedzania miasteczka Husavik, ruszyliśmy ku kolejnej i ostatniej atrakcji tego dnia – Dimmuborgir. Nie mieliśmy daleko, bo oba miejsca dzieli jakieś 60 kilometrów.
Dimmuborgir – co to jest?
Jeżeli myślisz, że Dimmuborgir, to zespół muzyczny, to masz rację! Taką samą nazwę nosi norweski band black metalowy, tylko że ze spacją w nazwie – Dimmu Borgir.
Ten wpis nie jest jednak o mhrocznych, długowłosych mężczyznach, którzy złowieszczo trzęsą czupryną. Ten post jest o naturze, która wygląda równie niepokojąco, co członkowie owego zespołu.
Dimmuborgir, to pole lawowe, na którego terenie znajdują się ciekawe formacje z zastygłej magmy. Twory wyglądają jak ruiny zamku, czy twierdzy. W związku z tym Dimmuborgir nazywane jest często czarnymi zamkami, czy czarną twierdzą. Sama nazwa tłumacząc z islandzkiego, oznacza mroczne miasta.
Pole lawowe Dimmuborgir zaczęło powstawać około 2300 lat temu. Miała wtedy miejsce erupcja długiej na 12 km szczeliny rzędu kraterów Threngslaborgir-Ludentsborgir. Wyciek lawy był naprawdę duży, ponieważ dotarł aż do oceanu, do zatoki Skjálfandi (czyli musiał pokonać ponad 60km!). Miejscami “potok” magmy napotykał na przeszkody, np. na jeziora. Właśnie dzięki zderzeniu lawy z wodą powstało Dimmuborgir. Taka mieszanka doprowadziła do ogromnego wrzenia oraz szybszego zastygnięcia lawy. Bąbelki pary i inne procesy, o których nie mam zielonego pojęcia, “rzeźbiły” ten obszar niczym destruktywni artyści. Tak powstało Dimmuborgir. Jedyne takie miejsce na świecie.
Czym NAPRAWDĘ jest to miejsce?
Pomińmy te geologiczne historie, ustalmy czym naprawdę jest Dimmuborgir. 😉
Według chrześcijańskich mitów jest to miejsce, gdzie ziemia łączy się z piekłem. W jaskiniach, łukach można znaleźć bramy do piekieł, my całe szczęście żadnych portali nie znaleźliśmy. Ponadto Dimmuborgir uznawane jest za miejsce, w którym wylądował szatan po wygnaniu z nieba.
Wedle islandzkich historii natomiast, tereny te zamieszkuje olbrzymka Grýla, której ulubiona przekąską w Boże Narodzenie są dzieci (ale tylko te niegrzeczne). Pewnie zastanawiasz się, co ta Grýla jest taka cięta na dzieci… cóż drogi czytelniku, nasz bohaterka miała 13-stu synów, to chyba rozjaśnia trochę sytuację *wink wink*.
Jeżeli chodzi o sama gromadkę synów, to cieszą się oni złą i dobrą sławą. Dawnej straszono nimi dzieci. W zimowe noce, mieli porywać dzieciaki, które spędzały czas na dworze. Obecnie synowie Grýla są znani głównie z psocenia, ale i dawania prezentów! Przejęli funkcję Świętego Mikołaja – dobrym dzieciakom wręczają upominki, a niegrzecznym… ziemniaki.
Dimmuborgir – informacje
Dimmuborgir należy do tych atrakcji, które są łatwo dostępne dla każdego (pomijając kawałek dziurawej i gruntowej drogi prowadzącej do parkingu). Przy wejściu na tereny pola lawowego znajduje się spory, darmowy parking. Postawiono tam również kafejkę oraz kibelek, natomiast jak to często na Islandii bywa, nie są te miejsca zbyt długo otwarte.
Na tereny Dimmuborgir prowadzi biała bramka, która nie pozostawia wątpliwości na jakie tereny właśnie wchodzimy.
Za bramą znajduje się mapa całego terenu wraz z wytyczonymi trasami. Jest tam aż 4 km ścieżek. Warto zrobić sobie zdjęcie tej mapy, chociaż na trasie znajdują się kierunkowskazy, więc raczej nie powinno być problemu z odnalezieniem się.
Zwiedzanie Dimmuborgir
Tereny Dimmuborgir to bajka dla tych, którzy nie lubią chodzić pod górę (czytaj ja). To płaski obszar, na którym wyrastają lawowe, nieregularne kształtem twory. Spacer polega przede wszystkim na poruszaniu się pomiędzy konstrukcjami z zaschniętej magmy. Z niektórymi można też nawiązać głębsze interakcje.
Jednym z najpopulrniszjych miejsc pola lawowego Dimmuborgir jest łuk skalny, który wygląda jak okrągłe okno. Można przez niego przejść, wspinając się po lawowych schodkach.
Kolejne ciekawe miejsce, to jaskinia nazywana “Kirkjan”, czyli kościołem. Wszystko za sprawą dosyć strzelistego wejścia do jaskini, które przypomina budynki kościelne z czasów gotyku.
W jednej z jaskiń można zobaczyć nawet “zaaranżowany wystrój” – łóżko, skóry, czy wiszące pranie. Podobno to tam żyje właśnie 13 synów Grýli. Niestety nie dotarliśmy do tego miejsca, bo na tamten czas o nim nie słyszeliśmy ;( .
Ze ścieżek Dimmuborgir można udać się również na pobliski wulkan Hverfjall. My jednak odpuściliśmy.
W sumie spędziliśmy tam około 2 godzin. Trwało to tak długo, bo wiesz… bawię się jeszcze w kręcenie vloga i w ruch poszedł dron (więcej ujęć z tego miejsca możesz zobaczyć właśnie na moim filmiku!). Ta atrakcja może być jedną z tych, przy której spędzisz 30 minut albo i dobrych parę godzin. Wszystko zależy od Twojego zainteresowania tym terenem, jak i czasu, który przeznaczysz na kontemplacje. 😉
Camping przy Mayvatn
Po zwiedzeniu pól lawowych udaliśmy się na camping. Zatrzymaliśmy się na polu zaraz obok jeziora Mayvatn. Camping miał zaskakującą nazwę, bo Camping Myvatn. 😉 Okolice jeziora znane są z tego, że są pełne muszek. Wielu inwestuje nawet w specjalne siateczki na głowę, aby uchronić się przed atakiem insektów. Oczywiście nie inaczej było na tym campingu. Jak tylko otwieraliśmy drzwi do samochodu, mieliśmy muszki dosłownie wszędzie.
Camping był dobrze wyposażony – kible, prysznice, mała kuchenetka. W sumie zapłaciliśmy za dwie osoby 4000 ISK (około 130zł). Przy okazji, na recepcji kupiliśmy również bilety do Mayvatn Nature Baths, które planowaliśmy odwiedzić kolejnego dnia. Dzięki temu, że kupiliśmy je na campingu upolowaliśmy zniżkę na 1400 ISK, ale o tym już w kolejnym poście!
PAMIĘTAJ, ABY OBEJRZEĆ MÓJ VLOG Z DIMMUBORGIR I OKOLIC!
1 Response
[…] dnia zwiedziliśmy Dimmuborgir, pola lawowe, które zachwycają swoim kształtem i legendami, powstałymi na temat tego terenu. […]