Sposobów na zobaczenie panoramy Bangkoku z góry jest kilka – można odwiedzić jeden z barów położonych na dachu wysokich budynków, można podziwiać widoki z tarasów centrum Iconsiam, można odwiedzić Złotą Górę – Wat Saket, a można też wjechać na szczyt budynku King Power Mahanakhon.
Dzień czwarty naszej wizyty w Bangkoku, trochę się nam nie udał. Na początek chcieliśmy wybrać się do Wat Samphran – ciekawie wyglądającej świątyni, po której budynku dookoła wije się smok. Nie dotarliśmy tam, bo znajdowała się poza Bangkokiem i żaden z pięciu taksówkarzy, których zatrzymaliśmy, nie chciał nas tam zabrać. Chcieliśmy odwiedzić też cmentarzysko samolotów, ale doczytaliśmy o stacjonujących tam ćpunach, którzy pobierają opłaty za zwiedzanie. Chcieliśmy też wejść na opuszczoną wieżę Sathorn Unique Tower. Niestety okazało się, że od conajmniej dwóch lat nie można już przekupić strażników, aby wpuścili na teren budynku, to też i z tej atrakcji musieliśmy zrezygnować. Ostatnią, pozostałą opcją była wizyta w King Power Mahanakhon.
King Power Mahanakhon
Mahanakhon, to stosunkowo nowa atrakcja w Bangkoku. To drapacz chmur, który został oddany do użytku pod koniec 2016 roku. Przez wielu King Power Mahanakhon nazywany jest budynkiem z klocków Lego, Pixeli albo z bloków Tetrisa. Wszystko z względu na jego wygląd, no zobacz sam/a:
Obecnie Mahanakhon zajmuje drugie miejsce w rankingu na najwyższy budynek w Tajladnii (został pobity w 2018 roku przez jeden z wieżowców w kompleksie ICONSIAM). Jest jednak kategoria, w której przoduje – budynek posiada najwyżej położony taras widokowy w Tajladnii – Sky Walk! I na tym skupimy się najbardziej w tym poście.
King Power Mahanakhon – informacje praktyczne
Długo zastanawialiśmy się, czy chcemy odwiedzić King Power Mahanakhon i jego Sky Walk. Wszystko ze względu na cenę wejściówki, która za osobę wynosiła 836 batów za osobę (aktualne ceny znajdziesz TUTAJ). Wydatek ponad dwóch stówek nie wydawał się nam za bardzo potrzebny, skoro mieliśmy już okazję zobaczyć panoramę Bangkoku z tarasu widokowego w Iconsiam, czy z Świątyni Wat Saket. Jednak fakt, że wszystkie inne atrakcje zaplanowane na ten dzień okazały się niewypałem, to postanowiliśmy odwiedzić Mahanakhona. A co tam!
Dojazd jest bardzo łatwy, bo budynek Lego w Bangkoku znajduje się zaraz obok stacji kolejki BTS Chong Nonsi. Przystanek jest prawie że połączony z budynkiem, więc dojście jest naprawdę łatwe. SkyWalk jest czynne w określonych godzinach, które różnią się w zależności od sezonu – najlepiej sprawdzić je TUTAJ.
Wchodząc do budynku, znajdujemy się od razu w miejscu, gdzie kupuje się bilety. Wejściówki można nabyć online, jak i na miejscu. Opcji biletów jest kilka, można np. kupić bilet, który będzie obejmować napój w barze na dachu albo torebkę z upominkami. My, jak na prawdziwych dusigroszy przystało – wybraliśmy podstawową opcję, czyli po prostu przejazd windą, który zabierze nas na szczyt budynku
Po zakupie biletów, zanim wsiądzie się do windy, która zabiera na najwyższe kondygnacje budynku, trzeba jeszcze przejść przez kontrolę. Maszyna, jak na lotnisku, prześwietla, czy nie ma się ze sobą żadnych niebezpiecznych przedmiotów jak i napojów… Oczekując do windy, na suficie stworzono trójwymariową mapę ulic i budynków Bangkoku.
MAHANAKHON SKYWALK
Na szczyt budynku King Power Mahanakhon zawozi nas w 50 sekund winda. Ale to nie byle jaka winda! Ściany z każdej strony i sufit pokrute są ekranami pokazującymi sceny, jakbyśmy przelatywali nad Bangkokiem, podobnie jest podczas zjazdu w dół.
Winda wysadza nas na na 74 piętrze, gdzie czekają za szybą panoramiczne widoki. Piętro można obejść dookoła, dzięki czemu możemy podziwiać Bangkok z każdej strony.
Po obejściu zadaszonego obserwatorium, przychodzi czas, aby udać się na 78 piętro, do którego prowadzi winda albo schody. To tutaj znajduje się główna atrakcja King Power Mahanakhon – Glass Tray. Glass Tray, to taras z przeszkloną podłogą, zawieszoną na wysokosci 310 metrów.
Aby móc wejść na przeszklony taras, trzeba nałożyć specjalne pokrowce na buty, aby nie zarysować szklanej podłogi. Wchodząc na Glass Tray, nie można mieć ze sobą plecaków, torebek, ani telefonu w kieszeni. Przy wejściu na przezroczysty teren stoją pracownicy, którzy sprawdzają, czy odwiedzający stosują się do zasad. Zaraz obok znajduje się półka, gdzie ludzie zostawiają swoje torby. Nikt jej nie pilnuje, dlatego warto mieć oko na swoje rzeczy.
Aby mieć zdjęcie na przezroczystej podłodze King Power Mahanakhon, trzeba mieć osobę towarzyszącą (albo kogoś poprosić), która zrobi nam zdjęcie z terenu, który znajduje się zaraz obok Glass Tray. A o idealne zdjęcie nie jest łatwo. Ludzi jest dużo, ciągle ktoś wchodzi w kadr, ciężko jest znaleźć dobre miejsce. Nam nie udało się zrobić idealnego zdjęcia, nawet to poniżej musiało zostać wykadrowane.
The Peak
Ostatnim znaczącym punktem King Power Mahanakhon, jest The Peak. Wyżej się nie da, to taras znajdujący się na wysokości 314 metrów. Wchodzi się na niego po schodach, które służą również jako siedzenie. Właściwie to nic na nim nie ma, prócz dodatkowych siedzeń oraz widoków. Ale panorama jest naprawdę piękna. Można tam siedzieć godzinami, zwłaszcza, że na dachu znajduje się również bar. Nie sprawdzaliśmy cen, ale coś czujemy, że 314 metrów niżej, za ten sam napój zapłacilibyśmy znacznie mniej 😉
Zdecydowanie do King Power Mahanakhon warto się wybrać, kiedy dzień zmierza już ku końcowi. Tak, aby móc oglądać Bangkok jeszcze za dnia, jak i gdy się ściemni. Widoki są zupełnie inne i według mniej o wiele lepiej wszystko wygląda w nocy. Światełka i lampeczki robią klimat. Czas na dachu jest nielimitowany, więc jeżeli masz możliwość, to wybierz właśnie taką godzinę, żeby załapać się na obie pory. Bilet jest tylko na jeden wjazd, więc nie ma możliwości powrotu, gdy zjedziesz na dół.
A zjazd w dół, też jest znowu pewnego rodzaju rozrywką. Ponownie winda pokazuje nam różne animacje, tym razem obrazuąc widoki, które możnaby podziwiać, gdyby winda była przeszklona. Wychodząc przechodzimy obok atrakcji VR, która obrazuje lot spadochronem nad Bangkokiem – ludzie z googlami na głowie, byli dosyć rozwrzeszczani. Za te “przyjemności” oczywiście trzeba dodatkowo zapłacić.
Tak więc wyglądała nasze odwiedziny w King Power Mahanakhon. Czy warto? Tu zdania są podzielone. Ja nie żałuję wydanych pieniędzy, stówka z hakiem, to nie jest jakaś ogromna kwota, a spędziliśmy tam ponad 2 godziny. Andy natomiast jest innego zdania. On w Tajlandii wszystko przelicza na masaże i wyliczył, że w tej cenie otrzymałby conajmniej 3 masaże pleców albo stópek ;).