Reynisfjara Beach – gdyby wybrać najpopularniejszą plażę na Islandii, to z pewnością byłaby to właśnie ona. Wszystko dzięki niesamowitym bazaltowym kolumnom i formacjom skalnym. Nieopodal Reynisfjara znajduje się półwysep Dyrhólaey, który również jest miejscem, którego nie można ominąć.
Trzeci dzień naszej wycieczki po Islandii należał do najbardziej intensywnych, jeżeli chodzi o ilość atrakcji odwiedzonych danego dnia. Po wizycie przy wraku samolotu na plażach Solheimasandur, udaliśmy się do Dyrhólaey.
Dyrhólaey
Półwysep Dyrhólaey (znany również jako Cape Portland) był niegdyś najdalej wysuniętym na południe punktem Islandii. Gdy w 1918 roku wybuchł wulkan Katla, w wyniku naniesionego materiału powstał pas nowego lądu o nazwie Kötlutangi. Zepchnął on Dyrhólaey na miejsce drugie w tym jakże prestiżowym rankingu. Sytuacja na podium nie jest jednak przesądzona, ponieważ Kötlutangi zmniejsza się o około 10 metrów rocznie. Jak tak dalej pójdzie, to całkiem niedługo Dyrhólaey obejmie ponownie prowadzenie. No chyba, że Katla wybuchnie ponownie… W sumie jest to całkiem możliwe, bo ten wulkan wybucha średnio dwa razy na 100 lat, a ostatnio odezwał się właśnie w 1918 roku… Także Katla, może… coś, coś?
Nawiązując jeszcze do wulkanowych rewelacji. Przypuszcza się, że kiedyś Dyrhólaey było wyspą. Jednak na wskutek podwodnej erupcji, wysepka została przyłączona do stałego lądu.
No dobra, ale czy fakt, że Dyrhólaey jest drugim najdalej wysuniętym na południe punktem, jest jedynym powodem, żeby tam jechać?
NIE!
Łuk Dyrhólae (Dyrhólae Arch)
Zdecydowanie jednym z najbardziej malowniczych punktów Dyrhólae jest łuk skalny – Dyrhólae Arch. Ma on 120 metrów wysokości i przepłynąć może pod nim mniejszych rozmiarów stateczek! Ba! Da radę nawet przelecieć samolot (tak, ktoś już próbował i mu się udało!).
Maskonury na Dyrhólae
Przyznaję się od razu. Głównym powodem, dla którego postanowiliśmy odwiedzić to miejsce, były maskonury (puffiny). Można je tam zaobserwować od maja do końca sierpnia. ALE! Od początków maja do ostatnich dni czerwca trwa u maskonurów sezon lęgowy – Dyrhólae jest wtedy zamknięte dla turystów. My byliśmy w lipcu, więc mieliśmy możliwość podejrzeć słodkie puffiny. Zdecydowanie największą ich ilość mieliśmy okazję zobaczyć właśnie w okolicach wyżej wspomnianego Dyrhólae Arch. Niestety były one od nas trochę oddalone, więc nie daliśmy rady zrobić fotki z bliska. Maskonury można też spotkać w dużych ilościach przy fiordach zachodnich.
Czy wiesz, że maskonury czaaasem można spotkać w Polsce? Ostatni taki odnotowany przypadek miał miejsce w 2000 roku na Helu.
Oprócz powyższych atrakcji, sam półwysep Dyrhólaey jest po prostu bardzo malowniczy i chociażby z tego powodu, warto by się tam wybrać. Znajduje się tam plaża Kirkjufjara, która należy do jednych z najniebezpieczniejszych ze względu na fale. Nie można na nią wchodzić, ponieważ było tam sporo nieszczęśliwych, jak i niestety śmiertelnych wypadków. Ahh ale jakie fale tam można oglądać (obczaj mojego vloga)! Na ścieżce można znaleźć znaki ostrzegające przed ‘Deadly Sneaker Waves’ czyli przed ‘Śmiertelnymi Podstępnymi Falami’. O tym opowiemy sobie trochę później, już przy plaży Reynisfjara.
Dyrhólae – dojazd
Na Dyrhólae opcje dojazdu są dwie: dla posiadaczy auta 4×4 oraz dla właścicieli innych gratów. My najpierw wjechaliśmy na tę dla aut z napędem na 4 koła, ale szybko zawróciliśmy. Jeżeli masz taki samochód, to po zjeździe z krajowej jedynki na trasę o numerze 218 i przejechaniu paru kilometrów, należy skręcić w prawo, na drogę gruntową, która pnie się do góry. Na samej górze znajduje się darmowy parking, latarnia i idealny widok na Dyrhólae Arch i latające maskonury (okres lipiec-sierpień). Żeby zobaczyć maskonury w stanie spoczynku, polecałabym zejść trochę niżej ścieżką wzdłuż krawędzi klifów.
Jeżeli natomiast masz samochód bez 4×4, to zamiast skręcać w prawo jedziesz prosto. Trafisz na darmowy parking, przy którym znajduje się płatny kibelek. Minusem tej opcji jest fakt, że trzeba trochę pomaszerować pod górę w celu zobaczenia z bliska Dyrhólae Arch i maskonurów. Ta opcja ma jednak również swoje plusy, można bliżej przyjrzeć się niesamowitym falom, spojrzeć na plażę Kirkjufjara no i spalić trochę kalorii. Nie żebyśmy narzekali na nadwyżkę kaloryczną, ceny w Islandii zachęcają do diety :D.
Reynisfjara Beach
Kolejnym przystankiem po odwiedzinach w Dyrhólae była najsłynniejsza islandzka plaża Reynisfjara. Patrząc na mapę korci, aby przejść się do niej z Dyrhólae z buta nabrzeżem…
Nie zaleca się tego jednak robić, ponieważ ocean jest tam naprawdę niebezpieczny, nawet podczas odpływu. Zdecydowanie powinno się tam pojechać po prostu samochodem.
Reynisfjara Beach – dojazd
Trasa z Dyrhólae do Reynisfjara Beach, to jakieś 22 km jazdy. Podążając krajową jedynką, należy skręcić w drogę o numerze 215. Na jej końcu znajdziemy bezpłatny parking, knajpę, no i oczywiście Reynisfjara Beach. Spacer z samego parkingu, do słynnych bazaltowych kolumn zajmuje niecałe 10 minut.
Bazaltowe kolumny na Reynisfjara Beach
Największą atrakcją Reynisfjara Beach są bazaltowe kolumny. Wyglądają jak organy ciągnące się wzdłuż wybrzeża. Nad czarną plażą góruje wzniesienie o nazwie Reynisfjall. Góra powstała w wyniku polodowcowej erupcji. Bazaltowe kolumny, to nic innego jak lawa, która schładzając się, pękała tworząc takie oto formacje.
Przyznam szczerze, że na pierwszy rzut oka, heksagonalne kolumny wyglądają jakby zostały stworzone przez człowieka. Natura na Islandii po raz kolejny dała niesamowity popis.
Hálsanefshellir i Reynisdrangar
Kolejnymi atrakcjami plaży Reynisfjara są jaskinia Hálsanefshellir oraz skały Reynisdrangar. Jaskinia znajduje się zaraz przy bazaltowym kolumnach. Nie jest głęboka, ale “konstrukcja” skał w których powstała jest n-i-e-s-a-m-o-w-i-t-a. Jakimś cudem nie zrobiłam, ani jednego zdjęcia tej jaskini, ale możesz ją zobaczyć w moim vlogu.
Z oceanu natomiast wystają 60 metrowe skały o nazwie Reynisdrangar. Niektórzy mówią, że to bazaltowe głazy, a inni, że skamieniałe trolle. Chyba oczywistym jest, że ta druga wersja jest prawdziwa. Pewnej nocy trolle dostały zadanie przetransportowania statku na ląd. Niestety nie wyrobiły się z tym zadaniem… pierwsze promienie słoneczne sprawiły, że trolle skamieniły i stoją tam do dzisiaj…
Deadly Sneaker Waves
Reynisfjara Beach jest niezwykle piękna, ale i niebezpieczna. Wszystko przez wzburzony ocean, który atakuje znienacka. Na czarnej plaży jedną z głównych zasad jest:
NIE OBRACAJ SIĘ DO OCEANU TYŁEM
Wszystko przez tzw. deadly sneaker waves (śmiertelne podstępne fale). Fale lubią wejść głębiej w ląd, zaskakując odwiedzających plażę. Jeżeli nie jest się czujnym, fale mogą porwać ze sobą nieuważnych osobników. Silne prądy i wzburzona woda sprawiają, że jest bardzo trudno wrócić na ląd. Średnio co roku ginie tam około trzech osób. Nie muszę chyba wspominać, że kąpiel na plaży Reynisfjara jest stanowczo zabroniona.
Także pamiętaj, podczas czekania na upragnioną fotkę przy bazaltowych kolumnach (a możesz trochę poczekać, bo plaża jest bardzo popularna), zawsze obserwuj wodę! Na moim vlogu możesz zobaczyć jak wyglądają owe podstępne fale!
Jeszcze tego samego dnia odwiedziliśmy Yoda Cave oraz Fjaðrárgljúfur. Ale o tym będzie już w kolejnym poście!
PAMIĘTAJ OBEJRZEĆ MÓJ VLOG, GDZIE ZOBACZYSZ MASKONURY W RUCHU I INNE SUPEROWE RZECZY! 😉
2 komentarze
[…] Przed południem odwiedziliśmy wodospad Kvernufoss, wrak samolotu Dakota C-117, Dyrholaey i Reynisfjara Beach. Część z tym miejsc mieliśmy zrobić dzień wcześniej, ale niestety pogoda nas […]
[…] otoczony jest heksagonalnymi, bazaltowymi kolumnami. Podobne mieliśmy już okazję zobaczyć na plaży Reynisfjara, tylko że do góry nogami. Na plaży wystawały one niejako z ziemi, a przy Svartifoss wyglądają […]