Mount Sunday – czyli wizyta w Edoras w Rohanie!

Edoras Władca Pierścieni (Mount Sunday)

Dobrze jest być fanem Władcy Pierścieni! Gdyby nie zamiłowanie do tych filmów, pewnie nie trafiłabym do wielu pięknych, acz mniej popularnych, miejscówek w Nowej Zelandii. Taką lokalizacją, która wcale nie przyciąga rzeszy turystów, jest Mt Sunday – wzgórze, na którym powstało Edoras – stolica Rohanu.

Z jednej strony, to dobrze, bo można mieć to miejsce często tylko dla siebie. Z drugiej perspektywy, jednak szkoda, że tak niesamowite rejony są pomijane. Zdecydowanie uważam, że okolice Mt Sunday, to jedne z najpiękniejszych, jakie widziałam w życiu. Podejrzewam, że ta dosyć mała popularność wiąże się z położeniem Edoras… ale po kolei!

Strachy na campingu

Gdy opuściliśmy Christchurch (o naszej wizycie w tym mieście poczytasz TUTAJ), ruszyliśmy właśnie ku Edoras. Ze względu na późną porę, musieliśmy przenocować po drodze, na jednym z campingów. Wylądowaliśmy na polu Taylors Stream, na którym byliśmy całkowicie sami. Do czasu. Na campingu postanowił zanocować koleś w Mazdzie 3. No i tu pojawił się pierwszy zgrzyt, bo ten camping był tylko dla aut z certyfikacją self contained (jego samochód tej certyfikacji nie miał). Ponadto z Mazdy 3 nie da się raczej zrobić śpiwozu – po wywaleniu tylnych miejsc, nadal jest mało miejsc do spania.

W Nowej Zelandii, jest pełno aut, takich jak nasze (wywalone tylne siedzenia, a na ich miejsce łóżko), tylko, że nie mają certyfikacji self contained (tzn. nie mają kibla i baniaka z wodą). Takie samochody nie mogą zatrzymywać się na campingach przeznaczonych dla tych certyfikowanych… ale i tak często to robią 😉

Tak więc, co robi kolo w Mazdzie 3, pośrodku niczego?!

Odpowiedź jest prosta – na pewno chce nas zabić.

Przejrzałam faceta bardzo szybko, ale postanowiłam się jeszcze upewnić, czytając komentarze na temat tego campingu. Ludzie wspominali w nich o strzałach.

I co? Mówiłam! A Ty się śmiejesz…

W trakcie, gdy przekonywałam Andiego, że musimy czym prędzej opuścić te tereny, owy kolo poszedł na złowieszczy spacer. Wyszedł z samochodu, przeszedł się i po 3 minutach i wrócił do auta.

PO CO? JAK TO PO CO! PEWNIE OBCZAJAŁ NA SZYBKIEGO, JAK NAS DOPAŚĆ I GDZIE SCHOWAĆ CIAŁA!

Nie przewidział jednak, że lubuję się w kryminałach i znam te ich sztuczki. Argument – “ja tu nie zasnę”, ostatecznie przekonał Andiego, że musimy opuścić to miejsce. Bynajmniej nie z powodu, że martwił się o moje nerwy. Po prostu wiedział, że jak ja nie zasnę, to on też nie pośpi, więc zrobił to z pobudek czysto egoistycznych, aby się po prostu w spokoju wyspać 😀 .

Mniej straszny camping

Kolejny camping był oddalony o kilka kilometrów – Bowyers Stream. Ponownie byliśmy sami. Tym razem złowieszcze okazały się ptaki, które wydawały strasznie dziwne dźwięki (aby je usłyszeć zobacz mój VLOG)! Uznaliśmy, że ewentualne zadziobanie będzie łatwiej przeżyć niż strzał, więc postanowiliśmy zostać. 😀

dojazd do Edoras

Edoras!

Z rana ruszyliśmy do Edoras! A dojazd do stolicy Rohanu, jednak łatwy nie jest, ponieważ leży bardzo nie po drodze! Spójrz na mapę i na czerwony znacznik na niej.

lokalizacja Edoras (Mount Sunday) w Nowej Zelandii

Z dala od głównej drogi numer jeden oraz od innych, mniej ważnych dróg. Z Christchurch to jakieś 150 km w jedną stronę. To jest chyba główny powód, przez który Edoras, a raczej Mount Sunday, nie cieszy się dużą popularnością.

Czy warto nadrabiać tyle drogi? – TAK!

Nawet jeżeli się nie jest fanem Władcy Pierścieni? – TAK!

Serio! Nie przemawia teraz przeze mnie nerd, który zaciągnie Cię gdziekolwiek, bo “Łoboże kręcili tam Władcę Pierścieni! A oglądałeś? No to wiesz, że będzie pięknie! Więc jedziemy w każdą dziuplę, gdzie chociaż na chwilę wyciągnięto kamerę, żeby coś nakręcić do tego filmu”. Pamiętasz? Rivendell Ci odradzałam, jeżeli nie jesteś fanem. Więc teraz trust me i wpisuj Edoras na swoją listę miejsc do odwiedzenia w Nowej Zelandii.

Już, wpisałeś/aś?

No to przejdźmy do konkretów.

Mount Sunday – dojazd

Jeżeli przełknąłeś już fakt mocnego odbicia w bok z głównej drogi, to teraz przełknij jeszcze informację, że jakieś 25 km tej trasy to droga gruntowa. W necie wiele osób narzekało na stan tej trasy, moim zdaniem jest ok! Nie ma się czego bać, gdy jest sucho, nawet z niższym podwoziem. Licz się tylko z tym, że jako kierowca, możesz mieć zagwozdkę, czy lepiej podziwiać widoki na około, czy wyszukiwać dziur w nawierzchni.

droga do Edoras
Droga do Edoras
Edoras Nowa Zelandia

Edoras wybudowano na górze o nazwie Mt Sunday, do której prowadzi wydeptana ścieżka. Na starcie znajduje się mały parking (bezpłatny). Od niego dzieli nas już tylko 1,5 km do Edoras. Trasa wiedzie po prywatnych terenach, dlatego prosi się, o nie zbaczanie z wyznaczonej ścieżki. Szlak jest odkryty, dlatego w słoneczny dzień, trzeba koniecznie użyć kremu z filtrem. Poziom trudności jest łatwy. Właściwie do momentu wchodzenia na zbocza Mount Sunday, trasa idzie po płaskim. Warto też zaznaczyć, że Mt Sunday, to raczej wzgórze niż góra (607 m n.p.m.). Wygląda dość licho, zwłaszcza na tle panoramy gór, których zaśnieżone szczyty prezentują się znacznie bardziej okazale, niż pagórek, na którym zbudowano Edoras ;).

Mount Sunday Mt Sunday
Mt Sunday – wzgórze/góra, na której zbudowano Edoras

Samo wejście po zboczu na szczyt zajmuje nie więcej niż 15 minut. A na samej górze, widoki są piorunujące. Wcale nie trzeba włazić na wysokie, trudno dostępne góry, aby kopara mogła opaść z wrażenia. Proszę Państwa, jesteśmy w Edoras, w stolicy Rohanu!

Widok z Mount Sunday (i na moje połowicznie opalone łydki 😛 )

Edoras lokalizacja filmowa

Jeżeli myślisz, że budynki w Edoras, które widzisz w filmie, były nałożone komputerowo, to częściowo jesteś w błędzie. Dolne partie miasta, to twór grafików, górna część wzgórza natomiast, to prawdziwie budynki, które zostały zbudowane na potrzeby filmu.

Budowa Edoras zajęła w sumie 8 miesięcy! A zdjęcia do ekranizacji trwały… tylko 8 dni!

Przyznam szczerze, że jestem w szoku, że włożono tak wielki ogrom pracy w budowę tego miejsca, a cała zabawa trwała tam tylko parę dni. Nie myśl, że zbudowano tam konstrukcje na pół gwizdka. O nie, nie! Tam powstały legitne, szczegółowo przyozdobione miasto. Obejrzyj TEN FILMIK, od minuty 33:30 i zobaczysz, że domów z kartonu tam byś nie uświadczył/a.

Edoras Władca Pierścieni
Edoras wybudowane na wzgórzu Mount Sunday

Tak sobie myślę, że gdyby nie rozebrali tego miasta, to właściciel tych ziem, trzepałby kasę nie mniejszą, niż posesjonat Hobbitonu (o mojej wizycie w Hobbitonie przeczytasz TUTAJ).

Podobno, wiele lat po nakręceniu filmów, na Mount Sunday można było znaleźć pozostałości planu filmowego Władcy Pierścieni – śrubki i inne takie. Dla fanów, takie fanty były jak Graal. Sama się rozglądałam, ale 20 lat później szanse były już znikome. Jedynie co znalazłam, to coś metalowego, zatopionego w betonie. Uznałam, że musiał to być element scenografii, więc z wielką ekscytacją i poczuciem doniosłości tego momentu, go DOTKNĘŁAM. Całe to uroczyste wydarzenie możesz zobaczyć na moim vlogu z Edoras – TUTAJ.

Mount Sunday
Na szczycie Mount Sunday

Wielka wanna w Lake Camp

Wielu narzeka na mocny wiatr na szczycie Mount Sunday, my tego dnia mogliśmy narzekać tylko na ogromny skwar. Jadąc w kierunku Edoras, mijaliśmy małą osadę nad jeziorem – w drodze powrotnej postanowiliśmy się w nim wykąpać. Woda była bardzo zimna, ale w vanlife’owym trybie podróżowania, każda opcja kąpieli jest opcją dobrą! Przy okazji zrobiliśmy sobie nad jeziorkiem mały piknik (czyt. gotowanie zupek instant).

Lake Camp jezioro w Nowej Zelandii
jezioro w Nowej Zelandii

I w ten oto sposób, najedzeni, odświeżeni, czyści (ale niepachnący), ruszyliśmy dalej. Kolejny przystanek to obserwacja pingwinów w Timaru!

PAMIĘTAJ, ABY OBEJRZEĆ MÓJ VLOG Z EDORAS!

Share

2 komentarze

  1. AGUTKA pisze:

    Olcia jesteś najlepszym “opisywaczem” podróży i miejsc jakiego znam 😀 czyta się Twoje wpisy z ogromną przyjemnością, oby tak dalej 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *