Moeraki Boulders Beach i jej okrągłe gazy

Moeraki Boulders New Zealand

Moeraki Boulders Beach, to jedna z najczęściej odwiedzanych plaż Nowej Zelandii. Swoją popularność zawdzięcza porozrzucanym po niej wielkim, kulistym kamulcom!

Po porannych odwiedzinach przy Clay Cliffs ruszyliśmy ku wschodniemu wybrzeżu Nowej Zelandii. Upalna pogoda dawała się nam w specyficzny sposób we znaki… Od około tygodnia nie widzieliśmy się z prysznicem. Gdy jest chłodniej, dyskomfort nieczystości nie doskwiera tak bardzo, natomiast w cieplejsze dni, człowiek może się czuć naprawdę paskudnie. Tak czuliśmy się właśnie my.

Ale kogo interesują nasze higieniczne historie !! 😉

Plan na ten dzień był prosty – naładować sprzęt w bibliotece w Oamaru, odwiedzić plażę Moeraki Boulders Beach i jak czas pozwoli, to wbić do Dunedin.

Takiroa Maori Rock Drawings

Jadąc w kierunku Oamaru zobaczyliśmy znak przy drodze, informujący, że gdzieś nieopodal znajdują się Maoryskie rysunki na skałach. Szybko zatrzymaliśmy się na pobliskim parkingu i popędziliśmy obejrzeć owe Maori Rock Drawings. Gdy je ujrzeliśmy, zaniemówiliśmy. Oto co ukazało się naszym oczom.

Maori Rock Drawings
To kadr z mojego vloga, dlatego jakościowo wygląda jakby zdjęcie było robione tosterem 😉

Przyznam, że myślałam, że patrzę na rysunki z ery jaskiniowców. Nie zgadzało się to jednak z moją wiedzą, bo za tych czasów Maorysów nawet nie było jeszcze w Nowej Zelandii. Okazało się, że rysunki pochodzą z XIX wieku. Pamiętając jednak, jak wspaniałe wyroby i budynki potrafią tworzyć Maorysi, nie do końca rozumiałam po co ten szum wokół tych dyskusyjnej jakości malunków. Przecież Maorysi w XIX wieku potrafili o wiele więcej, niż proste rysowanie na skałach. Faktem jest jednak, że w Nowej Zelandii bardzo docenia się i zauważa kulturę Maoryską. Biada temu, kto uśmiechnie się pod nosem 😉 .

Żeby przypadkiem się nikomu nie narazić, jedźmy już lepiej szybko do tego Oamaru, aby podładować elektronikę… Niestety, biblioteka w mieście nie przywitała nas z otwartymi ramionami, bo była zamknięta. Po raz kolejny okres około świąteczny dał się nam we znaki. Nie kombinowaliśmy tym razem, tak jak w Twizel, więc nie pozostało nam nic innego, jak jechać na plażę Moeraki Boulders Beach. Chociaż musze przyznać, że samo miasto Oamaru jest całkiem ciekawe, bo centrum ma bardzo kolonialną architekturę.

Moeraki Boulders Beach

Plaża Moeraki Boulders Beach, to łatwo dostępna miejscówka. Jadąc główną trasą numer 1, należy skręcić w drogę o nieoczywistej nazwie – Moeraki Boulders Road i jechać prosto albo skręcić w lewo. Obie drogi doprowadzą nas na parkingi przy plaży (darmowe). My skręciliśmy w lewo i zatrzymaliśmy się przy Moeraki Boulders Cafe, ponieważ z tamtąd było troszkę bliżej do największej atrakcji owej plaży – kulistych kamulców.

Moeraki Boulders Beach
Moeraki Boulders Beach

Głazy Moreaki wylegują się majestatycznie na plaży, a jeden to jest nawet wbity w skarpę!

Moeraki Boulders Beach

Jeżeliby zapoznać się z ich składem, to zbudowane są one ze szlamu, drobnoziarnistej gliny i iłu, a za klej robi kalcyt. Oczywiście, Maorysi mają inne zdanie na ten temat. Uważają, że te kuliste głazy to dawne kosze na bataty i tykwy, które zostały wyrzucone na brzeg z wraku czółna Araiteuru. W sumie, te niektóre pęknięte głazy mogły faktycznie robić za całkiem pojemne koszyki.

plaża Moeraki Boulders

Nie będę wchodzić w zawiłą genezę powstania kamieni Moreaki, bo nic nie rozumiem i się na tym nie zam. Jeżeli jednak bardzo nurtuje Cię ta kwestia, to wydaje mi się, że Wikipedia całkiem dogłębnie tę sprawę tłumaczy. Ode mnie dowiesz się, że są koloru szarego i że w większość mają od 1,5 do 2,2 m średnicy.

Moeraki Boulders Beach, to atrakcja raczej na chwilę, max. 30 minut, o ile nie chcesz po prostu dłużej posiedzieć i pokontemplować kamulców 😉

plaża nowa zelandia

Pomimo że nie zeszło nam długo przy Głazach Moeraki, to robiło się już trochę późno. Zdecydowanie za późno, aby wybrać się jeszcze tego samego dnia do Dundein. Skierowaliśmy się więc ku campingowi.

WARRINGTON DOMAIN

Decyzja o udaniu się z Moeraki Boulders Beach prosto na camping, była bardzo dobra. Gdy dojechaliśmy, zajęliśmy dosłownie przedostatnie legitne miejsce na campingu. Byliśmy tam w okolicach godziny 17.00, a więc całkiem wcześnie! Warrington Domain, to był zdecydowanie najbardziej oblegany camping, na którym przyszło się nam zatrzymać podczas całej naszej wyprawy. Nadmorska lokalizacja oraz to, że jest darmowy zdecydowanie zachęca do odwiedzin.

Przy okazji mają kible ze spłuczką i miejsce, gdzie można się przebrać z zachowaniem prywatności. Niestety nie było pryszniców, ale byłam wdzięczna chociaż za te przebieralnie. Mogłam się w nich spokojnie odświeżyć chusteczkami do niemowlęcej pupy 😉 .

Żeby nie trzymać Cię w niepewności, bo na pewno kwestia naszej higieny, najbardziej interesuje Cię w tym poście, to kolejnego dnia, z samego rana, w końcu upolowaliśmy prysznic! Ale o tym ważnym wydarzeniu napiszę już w kolejnym poście.

OBEJRZYJ NASZEGO VLOGA Z WIZYTY PRZY MOERAKI BOULDERS BEACH!

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *