Milford Sound – atrakcja dobra w pogodę i w deszcz

Milford Sound Nowa Zelandia

Milford Sound, to główna pocztówkowa lokalizacja Nowej Zelandii. Wielu, to właśnie to miejsce wpisuje jako pierwsze na listę atrakcji do odwiedzenia w kraju długiej chmury. Dlaczego? Fiordy, wodospady, niesamowita fauna i flora i podobno 8-my cud świata – chyba nie muszę wymieniać dalej!

Po sylwestrze w Queenstown musieliśmy w końcu ruszyć do Milford Sound. Śpiąc na campingu w Lumsden, ponownie obudził nas deszcz mocno uderzający w dach naszego śpiwozu. Nie uśmiechało się nam odwiedzanie jednej z największych nowozelandzkich atrakcji w takich warunkach, ale co mieliśmy zrobić… Co prawda do Milford Sound mieliśmy jakieś 200 km, ale to niczego nie zmieniało. Pogoda tam miała być równie paskudna. Co się dziwić, Zatoka Milforda uznawana jest za jedno z najbardziej deszczowych miejsc w Nowej Zelandii. Pada tam średnio 180 dni w roku. Szybka matematyka i można wyliczyć, że deszcz można tam ujrzeć co drugi dzień…

Pocieszaliśmy się jednak faktem, że Milford Sound, to jedno z niewielu miejsc, które jest warte odwiedzenia zarówno w ładną pogodę, jak i w deszcz. Intensywne opady sprawiają, że powstaje tam tysiące wodospadów, spływających po skalaych ścianach gór.

Z trochę ciężkim sercem zarezerwowaliśy rejs po Zatoce Milforda na kolejny dzień i ruszyliśmy w trasę…

Droga do Milford Sound

Milford Sound leży po drodze do niczego. Skryty w zachodnim zaułku południowej wyspy, wymaga od podróżnika dojazdu i powrotu tą samą drogą. Innymi słowy – “ślepa ulica“. Dojeżdżając trasą numer 94, dalej już nie pojedziemy.

droga do Milford Sound

Co ciekawe, w linii prostej odległość pomiędzy Queenstwon i Milford Sound, wynosi tylko 70 km. Natomiast odległość jadąc samochodem to 288 km. Wychodzi na to, że jeżeli mieszkaniec Queenstown chce sobie zrobić “lokalną” wycieczkę do Zatoki Milforda, to ma przed sobą 600-kilometrową trasę do pokonania. Oto jak Milford Sound jest nie po drodze.

Ostatnim bastionem cywilizacji i zasięgu, zanim już zupełnie zanurzymy się w krainie fiordów, jest miejscowość Te Anau. To dobre miejsce na uzupełnienie zapasów spożywczych w markecie Fresh Choice oraz aby dać znać bliskim, że przez najbliższy czas nie będzie z Tobą kontaktu. Parę kilometrów za Te Anau zasięg w telefonie się urywa i się już na pojawia. Przez kolejne 120 km (bo taka jest odległość od Te Anau do Milford Sound) nie ma ani kreseczki zasięgu.

Fiordland National Park

Milford Sound jest częścią Parku Narodowego Fiordland, który jest największym narodowym parkiem w Nowej Zelandii i dodatkowo znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO!

Zatoka Milforda to nie jedyna atrakcja tego regionu. Fiordland jest pełen tras trekowych, które mogą Ci zająć od paru godzin do kilku dni. Park jest domem dla trzech Great Walków, czyli tras, których pokonanie zajmuje zwykle z 4 dni. Mowa o Milford Track, Kepler Track i Routeburn Track. Do popularniejszych jednodniowych tras można zaliczyć Marian Lake, Key Summit, czy Gertrude Saddle. Wszystkie te trzy trasy mieliśmy na naszej liście, ale zaliczyliśmy tylko Mariana, ze względu na beznadziejne warunki pogodowe.

Jadąc na camping, odwiedziliśmy popularny punkt widokowy Mirror Lakes. Istotą tego miejsca są góry, które pięknie odbijają się w tafli wody. Podczas pierwszej naszej wizyty nie mieliśmy okazji, dostrzec uroku tego miejsca, ze względu na szarówę, wiatr i deszcz. Mirror Lakes jawiło się nam jako jakiś mało interesujący, szary staw. Daliśmy jednak sobie drugą szansę i odwiedziliśmy to miejsce ponownie, gdy się przejaśniło. Było trochę lepiej:

Mirror Lakes Nowa Zelandia

Nocleg w Milford Sound

Pierwszego dnia naszego pobytu w Fiordlandzie mieliśmy tylko jeden cel – znaleźć nocleg. Szybko zorientowaliśmy się, że szanse na darmowy camping są bardzo marne. Korzystając z ulubionej aplikacji CamperMate (poczytasz u niej TU), znaleźliśmy parę campingów oferujących nic więcej prócz kawałka ziemi i kibla (czyli jak zwykle) za 15 NZD za osobę. Naszą uwagę przykuł jednak Eglinton Valley Camp, gdzie za 25 dolców mieliśmy dostęp do prysznica, toalet ze spłuczką i dobrze wyposażonej kuchni. Dostęp do kuchni oznaczał również dostęp do elektryczności, która naładowałaby nasz sprzęt. Takie luksusy i możliwości, szybko nas przekonały, że warto wyskoczyć z dodatkowych paru dolców. W ten oto sposób spędziliśmy tam 2 noce.

Milford Sound

Kolejnego dnia musieliśmy wstać około szóstej rano, bo na godzinę 8.50 mieliśmy zarezerwowany rejs statkiem po Milford Sound. Pogoda była straszna – deszcz i szarówa. No nic, przyjdzie nam podziwiać Fiordland na mokro. Przynajmniej ujrzymy te tysiące wodospadów, o których tyle się mówi. O ile cokolwiek zobaczymy, bo na razie widoczność była na kilka metrów.

Do Milford Sound mieliśmy jakieś 55 km – godzinna trasa. Co ciekawe Zatoka Milforda, to jedyny fiord, do którego poprowadzono drogę samochodową. Po drodze TROSZECZKĘ się wypogodziło i z każdym kilometrem szczyty i wzniesienia coraz bardziej wyostrzały się na tle chmur. W końcu dojechaliśmy do tunelu Homer Tunnel – niejako oficjalnej bramy do Zatoki Milforda. Tunel ma 1,2 km długości. Jest na tyle wąski, że w jednym momencie można jechać tylko w jedną stronę. Ruch regulowany jest za pomocą świateł.

Po przejechaniu przez Homer Tunel, w końcu mogliśmy zrozumieć, o co chodzi z tym tysiącem wodospadów. Faktycznie, po pionowych skałach spływało wiele strumyków wody, których tam nie uświadczymy, jeżeli nie ma deszczu. Poniżej zobaczysz zdjęcie tego samego miejsca, w wersji na sucho i na mokro.

Milford Sound wodospad
Fiordland Nowa Zelandia

Pomimo słabej pogody, nie mogliśmy narzekać na widoczki, które w taką aurę wyglądały dość mrocznie i mistycznie. Droga do Milford Sound jest naprawdę piękna. O czym warto pamiętać, to że w okresie zimowym (maj-wrzesień) trasa ta może być zamknięta przez niekorzystne warunki pogodowe.

Fiordland Nowa Zelandia

Milford Sound Parking

Po dojechaniu na miejsce zaparkowaliśmy na darmowym parkingu o nazwie Deepwater Basin Parking. Opcji parkingu są dwie – parkujesz na darmowym, który oddalony jest o 20-30 minut pieszo od terminala, z którego odpływają statki; albo parkujesz na płatnym 25$ za 5 godzin parkowania i do terminala masz 5-10 min. Z darmowego parkingu wiedzie ładna ścieżka, dlatego wydaje mi się, że warto nadrobić drogi i zaoszczędzić 25 dolców.

Rejs Statkiem po Milford Sound

Jeżeli zastanawiasz się, czy warto wydawać kasę na rejs statkiem po Milford Sound, to uwierz mi, że warto. Pomimo że może Ci się wydawać, że piękne widoki widać już z lądu i piękniej nie będzie, to jesteś w błędzie. Rejs statkiem po Milford Sound pokazuje jeszcze więcej zakamarków i wodospadów, których nie widać stojąc nogą na suchej ziemi.

Przewoźników, u których można odbyć rejs statkiem po Milford Sound, jest kilku. My akurat skorzystaliśmy z oferty firmy Juicy. Ustrzeliliśmy zniżkę i zapłaciliśmy 59 NZD za osobę, zamiast 99 dolców. O czym warto pamiętać, to najwcześniejsze oraz najpóźniejsze rejsy są zwykle najtańsze. Najdroższe są zwykle te około południa.

Zanim wykupisz jakąkolwiek atrakcję w Nowej Zelandii, sprawdź najpierw, czy nie da się na to ustrzelić zniżki. Stronki takie jak Backpacker Deals, Bookme, to idealne miejsca, które pomogą Ci zaoszczędzić parę dolców.

Bilety na rejs po Milford Sound można kupić online albo na miejscu, na terminalu. Polecałabym jednak zakup online, żeby mieć pewność, że będzie dla Ciebie miejsce. Dostępne są również pakiety z dojazdem np. z Te Anau czy Queenstwon. Na terminalu należy pojawić się na 20 minut przed wyznaczoną godziną rejsu.

Rejs statkiem po Milford Sound

Płyniemy!

Rejs po Milford Sound trwa od 1,5 do 2 godzin. Na pokładzie dostępne są zwykle za darmo kawa i herbata, za przekąski trzeba dopłacić. Podczas opływania Zatoki Milforda, pracownicy statku opowiadają wiele ciekawostek na temat tego miejsca. Oglądamy lwy morskie, podpływamy pod wodospady, które raczą nas prysznicem. Muszę przyznać, że taki prysznic jest o wiele ciekawszy niż ten z nieba. W pewnym momencie można nawet zobaczyć miejsce, gdzie dokładnie przebiega uskok alpejski (miejsce, gdzie pacyficzna płyta tektoniczna graniczy z indoaustralijską).

Rejs Statkiem po Milford Sound
Fiordy Milford Sound
Rejs Statkiem Po Milford Sound
Milford Sound Nowa Zelandia
Milford Sound wodospad
Milford Sound wodospad Nowa Zelandia
wodospad Nowa Zelandia
Fiord Nowa Zelandia

Dopływamy do miejsca, gdzie kończy się fiord i zaczyna się Morze Tasmana. To miejsce widział sam James Cook, pierwszy Europejczyk, który postawił nogę na dzisiejszych ziemiach Nowej Zelandii. Nie wpłynął jednak w głąb fiordu, bo nie zauważył wylotu między wzgórzami i myślał, że to miejsce, to tylko mała zatoka. W tym miejscu zawracamy i płyniemy z powrotem, tym razem po przeciwnej stronie wodnego korytarza.

Morze Tasmana Milford Sound
Milford Sound Nowa elandia
Milford Sound Lady bowen waterfall
 Lady bowen waterfall nowa zelandia
 Lady bowen waterfall nowa zelandia

Zatoka Milforda wgryza się w ląd na jakieś 16 km długości. Jeszcze 20 000 lat temu znajdował się tutaj wysoki na 2000 metrów lodowiec, a teraz płyniemy po ciemnych wodach fiordu. Mówi się, że wody Milford Sound mają kolor czarnej herbaty. Pomimo że fiord łączy się z Morzem Tasmana, to wierzchnią część akwenu pokrywa woda słodka, która gromadzi się tam w wyniku obfitych opadów i wielu wodospadów spływających do Zatoki Milforda. Deszczówka, jako że jest lżejsza od wody słonej, znajduje się na powierzchni i sprawia, że akwen wygląda na wyjątkowo ciemny.

Huśtawka w Milford Sound

Gdy zeszliśmy z pokładu statku, udaliśmy się w kierunku instagramerskiej miejscówki – huśtawki.

huśtawka milford sound

Huśtawka w Milford Sound jest zaznaczona na Google Maps, czy na mapce CamperMate. Idąc ścieżką Ngati Mamoe Walkway, w pewnym momencie trzeba zejść ze ścieżki i kierować się w kierunku punktu zaznaczonego na mapie. Oto jest!

Huśtawka Milford Sound

Okolice huśtawki, to dobre miejsce widokowe na najczęściej fotografowany szczyt w Nowej Zelandii – Mitre Peak (1692 m). Tak właściwie, to góra ma aż 5 szczytów, ale z tej perspektywy ich za bardzo nie widać.

Mitre Peak Nowa zelandia Milford Sound
Mitre Peak Nowa Zelandia
Mitre Peak – szczyt ukryty lekko pod chmurami

Pomimo pięknych widoków, ciężko jest długo wytrzymać nad wodą, bo jesteśmy dosłownie zjadani żywcem przez meszki (sandflies). Te muszki to wg mnie największe zło Nowej Zelandii. Bardziej upierdliwe od komara i ich ugryzienia są mocniej dokuczliwe.

Papuga Kea w Nowej Zelandii

Wracając z powrotem na camping, w końcu było nam dane poznać słynne papugi Kea z bliska. Wcześniej mieliśmy okazję zobaczyć je z daleka w Arthur Pass, ale tym razem były na wyciągnięcie ręki. Jedna nawet postanowiła posiedzieć na dachu naszego auta.

Papuga Kea nowa zelandia

Kea jest nazywaną górską papugą i jest ona gatunkiem endemicznym dla Nowej Zelandii. Według Wikipedii jest ptakiem wszystkożernym i to by się zgadzało, bo nie pogardzi nawet gumowymi uszczelkami w samochodzie. Kea uważana jest za papugę nadzwyczaj inteligentną oraz psotną. Nie boją się ludzi, lubią przeszukiwać plecaki zostawione bez opieki i domagają się uwagi, a raczej jedzenia. Papug nie można karmić. W wielu miejscach znajdziemy znaki informujące o zakazie dawania jedzenia ptakom, ale po zachowaniu kei, zdecydowanie można zauważyć, że turyści nie stosują się do wytycznych.

Kea Nowa Zelandia
Kea Nowa Zelandia

Ich psotna natura wydaje się urocza turystom, ale często lokalsi mają inne zdanie na ten temat. Papugi Kea potrafią być również agresywne, są w stanie zabić nawet owcę. W ubiegłym wieku problem ten był na tyle duży, że organizowano masowe polowania na papugi Kea. Za dziób kei wypłacane były nawet nagrody pieniężne! W 1970 zaprzestano tego procederu, ponieważ okazało się, że uszczuplili populację tych ptaków do 5000 reprezentantów! Szacuje się, że wybito ponad 150 000 papug! Obecnie kea jest pod ochroną.

Kea papuga nowa zelandia

Nasze doświadczenie z tymi papugami były tylko pozytywne. Co prawda próbowały wyżreć nam uszczelkę w oknie auta, a jedna kea upodobała sobie moje buty i co chwilę próbowała je dziobać, ale nie odnotowaliśmy żadnych strat. Słyszeliśmy parę historii, gdzie po noclegu, w okolicach zamieszkałych przez papugi kea, auto było wyraźnie uszczuplone z gumowych elementów.

To nie koniec naszej wizyty w nowozelandzkim fiordlandzie! W kolejnym poście odwiedzimy szlak do górskiego jeziora Lake Marian!

ZAPRASZAM DO OBEJRZENIA MOJEGO VLOGA Z MILFORD SOUND!!!

Share

2 komentarze

  1. Karina Blom pisze:

    Bardzo ciekawy post👍🤩 Niesamowite jest doświadczyć takiej pięknej natury😊 Super ciekawostki z urokliwymi papużkami👍😁