Wellington, stolica Nowej Zelandii, miejsce, gdzie wsiadasz na prom, chcąc przedostać się na południową wyspę. Miasto, gdzie pracowano nad takimi filmami jak Władca Pierścieni, czy Avatar! To tutaj ma siedzibę Weta Workshop, czyli firma, która zajmuje się tworzeniem rekwizytów oraz efektów specjalnych do filmów.
Wellington, to był ostatni etap naszego road tripu po Nowej Zelandii. Tego dnia wróciliśmy z południowej wyspy.
Nasze plany podróży na: wyspę północną i wyspę południową
Parę informacji o przeprawie promowej w Nowej Zelandii.
Z promu zeszliśmy wcześnie, bo o piątej nad ranem. Miasto jeszcze spało, my wewnętrznie również. Udaliśmy się więc na znane nam już miejsce darmowego noclegu w Wellington – Evans Bay Marina Carpark (jak ono wygląda, zobaczysz na początku mojego filmiku). To był nasz drugi raz w Wellington, dlatego nie skupialiśmy się za bardzo na zwiedzaniu centrum miasta. Tym razem za cel obraliśmy atrakcje związane z Władcą Pierścieni w Wellington.
Mount Victoria – lokalizacje, gdzie kręcono Władcę Pierścieni
Na Mount Victoria wielu wybiera się w celu podziwiania widoczków na Wellington. My natomiast udaliśmy się tam, aby zobaczyć lokalizacje filmowe, gdzie kręcono Władcę Pierścieni. Mount Victoria to nie lada gratka, bo takich miejsc jest tam aż trzy!
Miejscówki te są na tyle popularne, że doczekały się własnych oznaczeń na Google Maps. Nawet na miejscu znajdziemy drogowskazy do jednej z lokalizacji. Aby dostać się do obszarów, gdzie kręcono Władcę Pierścieni, jechaliśmy ulicą o nazwie Alexandra Road, która niejako przecina górę Victorii. Na mapie znajdziemy parking o nazwie LOTR Location Car Park, ale nazwać to parkingiem, to dużo powiedziane. Jest to raczej zatoczka, ale pomimo jej małych rozmiarów, spokojnie znaleźliśmy miejsce, aby zaparkować.
Hobbit’s Hideaway
Czy pamiętasz scenę w pierwszej części, gdy Frodo wraz z trójką hobbitów znajdują się na ścieżce w lesie i Frodo wyczuwa zbliżające się niebezpieczeństwo? Liście poruszone przez wiatr, niepokojący zoom kamery na głównego bohatera i jego krzyk ‘Get off the road!’. Miejscówkę, gdzie kręcono tę scenę, można zobaczyć na Victoria Mount. Miejsce na mapie oznaczone jest nazwą Hobbit’s Hideway i prowadzą do niej nawet kierunkowskazy. Z parkingu do lokalizacji jest jakieś 250 metrów.
Idziemy po ścieżce w leśnym parku. Zdecydowanie najbardziej charakterystycznym punktem, po którym rozpoznajemy, że jesteśmy we właściwym miejscu, jest drzewo, którego gałęzie rozkładają się niczym wachlarz. To samo drzewo widoczne jest w kadrze filmu.
Zaraz obok znajduje się miejsce, gdzie hobbity ukryły się przed czarnym jeźdźcem. W filmie kryjówka ta wyglada całkiem legitnie. A w rzeczywistości? Myślę, że wróg od razu by nas wywęszył.
Frodo’s Reading Tree – czyli tam, gdzie Frodo kopcił fajkę, siedząc na drzwie
Kolejna miejscówka, którą odwiedziliśmy, również “grała” w pierwszej części trylogii, ale tym razem w wersji rozszerzonej. Jeżeli widziałeś/łaś tylko podstawową wersję filmu, to możesz nie wiedzieć o jakiej scenie mowa. A piszę o momencie w ekranizacji, gdzie Frodo pali sobie fajkę leżąc na drzewie, a Sam kuchci sobie obok kolację.
Żeby dojść do drzewa, trzeba trochę zejść z trasy. Dokładną lokalizację znajdziesz poniżej. Google Maps nie mają dokładnej mapy ścieżek na Mount Victoria, dlatego lepiej posiłkować się tu mapami z aplikacji MAPS.ME.
Trzecią lokalizację sobie odpuściliśmy. Służyła ono za tło krótkiej scenie, gdy nazgule szukają hobbitów w lesie. Mowa dokładnie o momencie, gdzie czarny jeździec siedzi na koniu i wypatruje niziołków.
Jeżeli jednak chcesz zaliczyć wszystkie miejscówki, to ta oznaczona jest na mapie nazwą ‘The way of nazgul’.
Weta Workshop
Kolejnym etapem naszej wycieczki było Weta Workshshop. Miejsce, które fanom Władcy Pierścieni głównie kojarzy się z tworzeniem i projektowaniem rekwizytów, strojów i scenografii, znajduje się dość daleko centrum. Kompleks mieści się na półwyspie Miramar, który jest głównym prowodyrem, dlaczego Wellington jest nazywane również Wellywood. Na tym obszarze znajduje się całkiem sporo studiów filmowych. Większość scen Władcy Pierścieni, które nie były kręcone w naturze, było właśnie kręconych właśnie w Wellington.
Zaparkowaliśmy w okolicach Miramar Park, ponieważ Weta Workshop nie posiada swojego parkingu, więc trzeba parkować przy ulicy.
Weta Cave
Weta Wrokshop prowadzi sklep o nazwie Weta Cave. To stamtąd ruszają wycieczki z przewodnikiem, które oprowadzają zainteresowanych po różnych zakamarkach placówki. Można tam kupić też pełno gadżetów związanych z filmami, przy których Weta pracowało (a pracowało naprawdę przy wielu filmach!!!). Oczywiście najwięcej fantów kupimy związanych z Władcą Pierścieni. Już przed wejściem do Weta Cave czekają na nas trolle, które mamy okazję zobaczyć w filmie Hobbit.
A wewnątrz sklepu czekają na nas miecze, zbroje, figurki, magnesy i wiele, wiele innych pamiątek za miliony monet. Sam sklep Weta Cave jest całkiem fajnie urządzony i przypomina on faktycznie jaskinię. My skusiliśmy się na pamiątki pod postacią magnesów i podkładek pod kubek.
Weta Workshop ma parę pakietów zwiedzania w ofercie. W Auckland znajduje się nawet ich dodatkowa filia, ale z tego co słyszałam, to jeżeli głównie interesuje Cię Władca Pierścieni, to Weta Workshop w Wellington oferuje o wiele więcej smaczków. Oferta zwiedzania się zmienia. Przeglądając teraz stronę Weta Shop, widzę, że pojawiło się parę nowych opcji, a inne zniknęły. Natomiast najbardziej popularny wybór – Wētā Workshop Experience, jest zawsze dostępny. Z bieżącą ofertą zapoznasz się TUTAJ.
Bilety można kupić na mejscu, jak i online. Zdecydowanie lepiej kuć bilety z wyprzedzeniem, ponieważ ilość miejsc w grupie jest ograniczona.
Wētā Workshop Experience
My zdecydowaliśmy się na klasyczną wycieczkę oraz dokupiliśmy jeszcze dodatkową opcję zwiedzania makiet, na których kręcono serial Thunderbirds (teraz ta opcja nie jest już dostępna). Ja osobiście tego serialu nie znałam, ale i tak było ciekawie!
Niestety nie pokażę Ci wielu zdjęć z Wētā Workshop Experience, ponieważ nie można było tam robić zdjęć, ani kręcić filmików. Wynika to z tego, że Weta Workshop nie ma praw do tych wszystkich rekwizytów i elementów, które pokazują podczas wycieczki…
Musisz mi jednak uwierzyć na słowo, że naprawdę warto się tam wybrać. Z Weta Cave odebrał nas przewodnik, który zarazem był jednym z artystów pracujących w Weta Workshop. Miejsce zwiedzania znajduje się w innym budynku, więc musieliśmy się tam udać pieszo.
Na początku witają nas plakaty filmów, przy których tworzeniu Weta Workshop brało udział. Ilość produkcji i tytuły są naprawdę imponujące- Superman, District 9, Diuna – ich pełną filmografię znajdziesz TUTAJ. Podczas wycieczki mamy okazję poznać proces wytwarzania broni, mieczy i innych rekwizytów. Przez szklaną szybę możemy podejrzeć pracowników, którzy pracują nad elementami do filmów, które oczywiście są objęte tajemnicą i nie możemy się dowiedzieć więcej. Przewodnik zdradza nam jednak, że Avatar 2 i 3 są już gotowe (zwiedzaliśmy w 2021 roku) i teraz pracują nad 4-tą częścią. Bo tak, przy Avatarze, Weta Workshop też ma swój spory udział. Od czasu do czasu pozwalają nam czegoś dotknąć – zbroję, miecz, bronie, czy hełm. Na koniec mamy okazję obejrzeć prezentację tworzenia facjat ze sreberka za pomocą łyżki. Tutaj mogliśmy robić zdjęcia, więc proszę.
Thunderbirds – dodatkowa opcja
Na drugą część wycieczki, gdzie mieliśmy okazję przyjrzeć się makietom, na których kręcono Thunderbirds, udaliśmy się do innej hali. Po drodze minęliśmy budynek Park Road Post Production, gdzie jak sama nazwa wskazuje, odbywa się postprodukcja filmów – czyli praca nad montażem, dźwiękiem, czy wizualnymi efektami. To tutaj wyprodukowano Władcę Pierścieni, Hobbita, District 9, King Konga czy Ostatniego Samuraja.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o serialu Thunderbirds. Wydaje mi się, że nie był on zbytnio popularny w Polsce no i powstawał w latach 60-tych, więc dla wielu osób może on być nieznany. Głównymi bohaterami są tutaj małe lalki lub marionetki, a sceny kręcono na specjalnie zbudowanych makietach, które to właśnie mieliśmy okazje oglądać podczas tej wycieczki. Ponownie nie mogliśmy tam robić zdjęć, ze względu na prawa autorskie, ale było kilka elementów, którym mogliśmy zrobić zdjęcie.
Na tym zakończyła się nasza wizyta w Weta Workshhop w Wellington. Baaaaardzo nam się podobało i wydaje mi się, że jeszcze kiedyś się tam wybierzemy. Jeżeli jesteś fanem Władcy Pierścieni, to jest to lokalizacja must see. Osoby, które interesują się różnymi filmowymi smaczkami, też na pewno nie pożałują!
Warto jednak wspomnieć, że cała wycieczka odbywa się w języku angielskim i informacje przekazywane przez przewodnika, są naprawdę bardzo istotne w doświadczaniu tego miejsca. Jeżeli angielski nie jest mocną stroną odwiedzającego, to wydaje mi się, że trochę bez sensu tracić kasę. Ogranicza się to wtedy tylko do oglądania eksponatów, a zwykle za każdym kryje się jakaś ciekawa historia….
Tym postem kończę opis naszego Road Tripa po Nowej Zelandii. Nie wierzę, że w końcu udało mi się dotrzeć do końca! Opisywanie naszej podróży po kraju kiwi zajęło mi jakieś 2,5 roku… W sam raz! Bo niebawem znowu wracamy do Nowej Zelandii z gruuuubym planem. Opowiem o tym więcej już wkrótce. Także Stay Tuned!!!
1 Response
[…] MOUNT VICTORIA […]